Sierpień miesiącem jazdy bez planu.
Ponieważ dopiero w zeszłym roku do mojego małego mózgu dotarła informacja, że urlop wypoczynkowy służy do wypoczynku, a nie do remontowania domu tudzież nadganiania innych spraw bieżących na które normalnie nie ma czasu, w tym roku urlop także spędziłem dosłownie wszędzie.
Pierwszym przystankiem był Wrocław.
Miasto tysiąca mostów i Pitera, który jeździ na taksówce, robi zdjęcia małym dzieciom, a w wolnych chwilach zapierdala rasowaną fiestą wszędzie gdzie to tylko możliwe i gdzie mierzą czas.
Piter zna moje pasje oraz potrzebę jeżdżenia, która z okazji wysadzenia silnika we własnej rajdówce w tym sezonie została totalnie nie zaspokojona, dlatego zaprosił mnie na fotel pilota do siebie.
Dzięki Piter :)
Powyżej MK3 RS2k w locie na jednej z hopek.
Później był Poznań, Zgierz, Kujawy w tym Chodecz, a w nim dłuuugie dyskusje z Pumą o wszystkim.
Od teorii formowania konsystencji stolca po pomysły na przejęcie kontroli nad światem.
Małpi Chuju - za rok jeździmy razem na Moto - zresztą to już chyba sam wiesz :)
Dalej był znowu Poznań i z niego wyjazd do Szczecina.
Ania po raz pierwszy jechała w tak długą trasę jako plecak
(zresztą ja pierwszy raz powoziłem z dwójką na karku moto)
Trzeba przyznać, że ciężką próbę jaką było przejechanie lokalnymi drogami z PN do SZ tylko z jednym postojem przeszła śpiewająco.
Nagrodą za trudy podróży był nocleg z takim widokiem z namiotu:
Marina na jeziorze pod Szczecinem.
Dzięki temu, że Niedźwiedzie jadą autem (Niedźwiedź w pracy był) dopiero drugiego dnia oprócz dwuosobowej załogi Widowmaker dostaje także obciążenie w postaci sprzętu (sakwy, kufer, takbag, plecaki)
Kolejny przystanek to Władysławowo (gdzie po drodze na chwile rozstajemy się z Niedźwiedziami jadącymi do Trójmiasta)
We Władysławowie zaplanowane spotkanie z Agatą i Golusiem
Nocna wyprawa na plażę, zwiedzanie portu i puszczanie lampionów.
Następnego dnia w ramach jazdy na zachód/południowy zachód jedziemy z Anią na Hel.
W końcu już nie będzie okazji na tego typu wyprawę w najbliższym czasie.
Poniżej widok na zatokę z jadącego Moto.
Podczas powrotu zahaczamy o rekonstrukcję lądowania w Normandii odbywającą się w muzeum największych na świecie baterii artylerii nadbrzeżnej (zabawny jest widok czołgu typu Shermann stojącego na parkingu strzeżonym pomiędzy oplem zafirą i fordem focusem)
Poniżej Niemieccy bracia z grupy rekonstrukcyjnej i Czescy bracia zwiedzający nasz przepiękny kraj na Moto:
Ania dzielnie znosi marszrutę z tego dnia.
Po drodze dopracowujemy system porozumiewania się podczas jazdy.
Powyżej mokra kostka brukowa koło Bornego Sulinowa i końcówka naszej wyprawy, na mecie której czekają Pinie, Niedźwiedzie i Tanie wino zakupione przez Niedźwiedzia.
Nagrodą za trudy jazdy jest taki oto widok kontemplowany podczas spożywania przed snem:
Ps: Moja rada. Weźcie sobie nazwę "Urlop wypoczynkowy" do serca dosłownie.
W dzisiejszym świecie to może być naprawdę zbawienne.