Mazury 2015

Mazury 2015

Mazury - Jedno miejsc, które będę zawsze z nostalgią wspominał z młodości (dzięki niemu dobrze wiem, dlaczego pojemność plecaków liczy się w litrach, ale także w jaki sposób, przez tydzień, dziesięciu ludzi jest w stanie w środku lasu wybudować obóz dla 300 dzieciaków z Powodzi Stulecia)
W chwili gdy okazało się , że Ania nigdy nie była na Mazurach, wspólnie stwierdzilismy, że musimy tam pojechać.  
Pierwszy raz - czyli podróż na Widowmakerze na Litwę (wielkie jeziora mazurskie w pigułce)

P1180811jpg

Drugi raz gdy z Giną i Kubą podróżowaliśmy po Mazurach dzięki Tadeuszowi i Martynie, z Grzegorzem, Agą i Markiem.  

10371398_1437998536455083_2013528455511720476_njpg

I w końcu trzeci raz :)
Maj 2015 roku.
Chcemy wypróbować Vitarę w roli wyprawówki, po akcjach topienia w błocie po klamki (w końcu za chwile wyjazd na Słowenię)
Poczatek wyprawy jest taki jak zawsze - pakujemy to co uważamy za niezbędne do auta (niewiele tego, ale wtedy właśnie podejmujemy decyzję o konieczności budowy bagażnika wyprawowego na dalsze wyjazdy) i jedziemy zgodnie z trasą, którą Ania wytyczyła na mapie.  
Pierwszy, obowiazkowy, postój - czyli coś co każdy dzieciak będący na mazurach powinien odwiedzić - Wilczy Szaniec.  

008jpg

Zabawiam się w Pana Wołoszańskiego i opowiadam Kubie oraz Ani (zresztą słowami pana Bogusława) historię tego miejsca oraz okolic, a także dlaczego te rejony są w zapadłych zakątkach tak podobne do wsi Dolnego Śląska.  
Gdy dzień chyli się ku zachodowi lądujemy w dalekiej od głównych szlaków i żadko odwiedzanej przez liczych w lecie turystów wiosce.
Zaraz po przyjezdzie ja oddaje się konsumpcji piwa, ale Ania, oraz nasza gospodyni - Martyna postanawiają "pojeździć" Pole żepaku - czemu nie :)
(Ania już po drodze wspominała, że chciałaby przejechać się Vitarą po takim polu.
Myślałem nawet o małym wypadzie wokoło jakiegoś kombajna, który krążył po okolicy, ale na miejscu trafiła sie taka okazja jak mój opłacony pięćdziesięciozłotowym banknotem przejazd walcem po budowie autostrady A2, więc o wahaniu nie było mowy)    

1jpg

Droga dla traktorów na znajomym polu :D
Nie polecam i to nieładnie nawet na polu znajomych, ale miny dziewczyn gdy auto jechało powyżej 40 km/h a zólte kwiaty pryskały sprzed auta jak fontanna były bezcenne.
Dalej były stoki wzdłuż polodowcowego jeziora  

009jpg

Strome podjazdy po ścieżkach, na których chwile wczesniej widziałem hasające sarny

011jpg

I momenty, w których należało załączyć napęd 4x4 i reduktor

014jpg

Dzięki opatrzności dziewczyny nie zapomniały o mnie ( Co prawda byłem przygotowany - oprócz aparatu miałem tyle piwa, że z pragnienia bym nie umarł)
I już wspólnie pojechalismy (długimi slajdami po mazurskich szutrach) w kierunku miejsca na ognisko.    

019jpg

Na miejscu wyciągam telefon, który w tym miejscu moze się przydać jedynie jako latarka - brak zasięgu.
Woda, ogień i bliskie osoby.
Co więcej potrzeba?

021jpg

Noc spędzamy u Martyny.
Poranek, to kolejna niespodzianka - jesteśmy pośrodku pięknej i odległej od głównych szlaków mazurskiej wsi.  

022jpg

Krótka narada i po zdjęciu dachu stwierdzamy, że dziś pojeździmy po okolicy, jako luźny i najdalszy punkt do dotarcia mając Rapę.
Na początek wybieramy jedną z najbardziej z zarośniętych dróg, którą jeden z lokalesów (dlaczego każdy z nich pod każdą szerokością geograficzną jak mnie zobaczy nazywa mnie bratem ??) poleca oceniając , że przejedziemy jezeli vitara jest naprawde sprawna.
Pierwsze co spotykamy to ruiny, które ktos próbował odbudować (jak się później okazuje pruskiego pałacyku)

024jpg

Dalej droga przeszła w ścieżkę, a ta w bezdroże.  

026jpg

Teren zaczął się na tyle trudny, ze musiałem zacząć iśc przed autem i badać przejazd abyśmy całkowicie nie utknęli.  

028jpg

Po przejechaniu paru grzężawisk i jednego strumienia docieramy do piramidy w Rapie.  

029jpg

Dalej są jazdy z wiatrem we włosach po mazurskich śluzach

031jpg

Oraz coś niesamowitego - wizyta w opuszczonym, luksusowym ośrodku wypoczynkowym.  

034jpg

037jpg
 
Wszystko wygląda tam tak jakby parę dni temu ludzie po prostu uciekli.
Pogoda dopełnia postapokaliptycznego klimatu.  
Wracając - spotykamy moje ukochane ulepy.    

043jpg

Koniec dnia zbliża sie szybko, więc zaraz trzeba będzie wracać. Jeszcze na koniec tylko jedna, obiecana sprawa.      

046jpg

047jpg

Za sterami Vitary, po raz pierwszy w życiu kierując autem siada Kuba.  
Wiem co czuje.
To jest jak pierwszy pocałunek z dziewczyną.
Tego faktu ani jej iminenia nigdy nie zapomni.  
A ja wiem, że jak nauczę go jeździć Vitarą, to pojedzie wszystkim na świecie.  

Kolejnego dnia wracamy do domu.
Cóż - kolejny dzien mija.