Krzyżowa 2017

Krzyżowa 2017

Zimowa aura sprzyja raczej jednodniowym wyskokom w bliższy teren, takim jak nasz offroadowy sylwester (dosłownie offroadowy i dosłownie sylwester) lub integracjom dla WOŚP, które opisywałem poniżej, dlatego na zbliżającą się dużymi krokami wiosnę, a przy jej okazji długi weekend majowy czekaliśmy z utęsknieniem.  

Plan na te parę dni wolnego na przełomie kwietnia i maja zapewnił Lemmy.
Już późną jesienią zaklepał dla nas miejsce w Gościńcu Nad Potokiem. http://www.gosciniecnadpotokiem.pl/

Przepiękne miejsce w Krzyżowej, które jest bazą wypadową dla odbywających się cyklicznie spotkań miłośników offroadu spod znaku NissanKlub (choć nie tylko, bo każdy inny jest także mile widziany)
Wyjazd z centralnej Polski na południe nieodzownie łączy się z przejechaniem przez tak zjawiskowe miejsca jak np Częstochowa (gdzie auta na przelotówce zamiast OC potrzebują bardziej podatku od nieruchomości), więc na miejsce docieramy późnym wieczorem.
Jest to i tak niezły wynik w porównaniu do Połamanych, którzy startują gdy my jesteśmy dobrze za połową drogi  (choć bardzo chcemy wyrwanie się z kieratu życia codziennego nigdy nie przychodzi łatwo)
Pierwszy wieczór, to szybkie zapoznanie z częścią ekipy, która już dotarła, a jeszcze nie została pokonana przez świeże górskie powietrze (He He ).
Ciepłe przyjęcie, przy przygotowanych przez Ewę i Romana (nasi Gospodarze), czekających na nas posiłkach, oraz kieliszek czegoś mocniejszego, miło się komponują z rodzinną atmosferą w jaką weszliśmy.
Pomimo tego, że jesteśmy pierwszy raz nie czuję się ani obco, ani skrępowanie.
Gospodarze i Ekipa tworzą klimat dzięki któremu, już pierwszego dnia jesteśmy jak u siebie. Następny dzień rozpoczynamy od zbiórki przed Gościńcem i wyjazdu na widokową trasę turystyczną.

11jpg

Patrząc na auta, które stawiły się na starcie, okazuje się, że nasze jest jednym z mniej przygotowanych do ciężkiego terenu.
Jednak już podczas wczorajszego wieczoru chłopaki zapewniają nas, że dla hardkorowców są inne trasy, a oni zdają sobie sprawę, że musimy autem jeszcze co najmniej wrócić do domu. 
Offroad, ale turystyczny.

2jpg

Jednak okazuje się, że nawet z pozoru niegroźna, ale podmokła i pochylona łąka może spowodować, że w ruch idą wyciągarki.

3jpg

Robi się z tego zabawa dla całej rodziny.
Gówniaki, pod okiem dorosłych, uczą się bezpiecznego działania wokół auta w terenie, obsługi wyciągarek, oraz dlaczego fizyka jest jednak przydatnym przedmiotem w szkole.
Dziewczyny pstrykają fotki , a my w końcu czujemy się Twardymi Testosteronowymi Bombami, które jak za prehistorycznych czasów walczą o byt i przetrwanie swoich rodzin i swoje (no dobra bardziej chodziło o zimne piwo, które na nas czekało w gościńcu, ale nie bądźmy małostkowi)

Stali bywalcy jadący tą trasa po raz kolejny, opowiadają anegdoty związane z kolejnymi mijanymi miejscami (Tutaj Lemmy urwał sworzeń, Tutaj Lemmy urwał gałkę, Tutaj Lemmy urwał koło, Tutaj Lemmy … kurde, było też coś o cudownym źródełku, ale akurat siku byłem i tej części nie pamiętam)

A my zachwycamy się widokami.
Zdjęcia ich nie są w stanie oddać, więc nie będę ich tu wklejał (proponuję abyś sam przyjechał i to ocenił), więc pomimo temperatury zbliżonej do zera i resztek śniegu leżącego w wyższych partiach gór jedziemy z otwartymi oknami i chłoniemy okolicę.   

4jpg

Podczas podjazdu pod jedną z najwyższych części trasy, ściąga nas nieco z idącego trawersem kursu.
Aby spokojnie i bezpiecznie dotrzeć na górę Ania dopina do stojącego na szczycie drzewa linę od wyciągarki, którą traktuję jako poręcz.

5jpg

Gdy dojeżdżam na górę nie ma śmiechów ani dogryzań.
Snake widzi moją konsternację i podchodząc mówi: „Użyć wyciągarki w terenie to żaden wstyd. Mieć i nie użyć, a przez to strzelić rolkę – to jest wstyd”
Rozwiewa tym wszelakie moje wątpliwości.
Na górze robimy krótki postój – ognisko i kiełbaski.

6jpg

Od tego momentu zaczynamy odwrót w kierunku Gościńca.
Na miejscu czeka na nas piwko i pyszny obiad przygotowany przez Gospodarzy.
Popołudnie przechodzi w wieczór, podczas którego wspólnie oglądamy zdjęcia i wymieniamy się doświadczeniami z minionego dnia.
Kolejny dzień, część z ekipy, w tym my postanawia spędzić bez własnego środka transportu.
My zagrzewamy miejscówkę w aucie Lemmiego.
Teraz moim głównym zadaniem staje się latanie z liną, picie piwa, latanie z szeklami, picie piwa, noszenie trapów, picie piwa, zwijanie i rozwijanie liny z wyciągarek, no i w przerwach picie piwa. Pomimo tego, że z chmur sączy się mżawka, a teren po którym się poruszamy spowija mgła, jest mi gorąco jak w środku lata (bycie pilotem to nie tylko miła ale i wyczerpująca zabawa)
Po powrocie część z ekipy przygotowuje ognisko, a my bohatersko wycofujemy się na z góry upatrzone pozycje. (Idziemy zobaczyć, czy ten budynek z dużym napisem BAR jest aby na pewno barem)

7jpg

Po powrocie, z uznaniem oceniamy poziom przygotowań do wieczornego ogniska (oczywiście zauważamy także parę niedociągnięć, o których informujemy) i przychodzi czas na naładowanie baterii przed wieczorną imprezą.

8jpg

Z samej imprezy pamiętam górę dobrego, grillowanego i pieczonego jedzenia, oraz coś co chłopaki nazywają „Kociołkiem Panoramixa”

9jpg

Później ktoś wyjątkowo szybko gasi światło.  
Następny dzień to odwrót w kierunku Zgierza.
Gospodarze, oraz Ekipa żegnają się z nami jak ze starymi dobrymi kumplami, wymieniamy kontakty, dzięki którym nasze znajomości stają się coraz bliższe.
Gościniec Nad Potokiem mieni się w naszych myślach miejscem bliskim sercu.
Takim do którego wrócimy i które zaznaczyliśmy na naszej dużej, ściennej mapie polski jako „domowe”.
Ekipa, którą tam poznaliśmy staje się nieodzownymi towarzyszami naszego dalszego tułaczego życia.  

…Kolejny Dzień Mija…  

Ps:  Gdy pisze te słowa, jestem od paru dni moderatorem działu Żółwik 4X4 na forum NissanKlub.pl Zawdzięczam to Lemmyemu,
Snake i jego Partmax 4X4 wyposażył nas w części zapasowe i materiały eksploatacyjne na wyprawę do Albanii,
Z Saydackiem, Enzem i resztą ekipy często omawiamy wyjazdy, plany wyjazdów, modyfikacje aut i zakup szpeje wyprawowego.
Książka, którą pożyczyłem z obszernej biblioteki z Gościńca jest już dawno przeczytana i czeka w specjalnym miejscu aż ją oddam.
Mógłbym ją wysłać pocztą, ale nie o to chodzi.
Chcę tam wrócić.
Z tymi ludźmi.