Historia o trzech piwach

Historia o trzech piwach

- Widzisz Czarno Matowa Myszko Miki...
Siadam w sobotę wieczorem, w kompletnej ciszy, patrzę na sprzęta i przy trzech browarach kontempluję ciszę wokół  niego i wokół mnie.

Trzy dni wcześniej:

- Tu masz dokumenty, tu kluczyki. Przesmarowałem i naciągnąłem łańcuch. Olej sprawdzony. Zatankowany. Uważaj na przednie heble, bo czasem szwankuje wyłącznik stopu. A poza tym ... - nie kończę litanii widząc pobłażliwy wzrok Niedźwiedzia.

- Jeździłem na tym sprzęcie jak Ty żeś na wrotkach na stojąco pod szafę wjeżdżał- mówi z uśmiechem.

Fakt. Moto Sławka gdy było jeszcze cukierkową Suzzie było dosiadane przez Niedźwiedzia. I to niejednokrotnie. A teraz będzie znowu. Historia nie zatoczyła koła. Po prostu zaczyna się jej kolejny rozdział.  

Trzy miesiące wcześniej:

- Czarny. Ja odpadam. - zaczyna smutno Niedźwiedź.- To już nie dla mnie. Kręgosłup mi wysiada. Nie dam rady - krótko zwięźle i na temat.

Bez zbędnego dramatyzmu. Jak kurwazwykle, rozmawia do mnie tłumacząc decyzję o sprzedaży RedBarona.

Nie należy do ludzi, którzy rzucają słowa na wiatr i widzę, że jego decyzja jest nieodwołalna.

Czasami się zastanawiam, któremu z nas było się trudniej pogodzić z tą decyzją.

Koniec z Motocyklami.

Koniec wspólnych wypraw.

On odpada ze względu na zdrowie i dlatego, że ma następce.  

Pierdol się Gruby Chuju Niemyty.  

Bez Ciebie to już nie to samo. Nie chcę być Twoim następcą. Chcę jechać po Twojej lewej.

Ale cóż... Uszanowałem jego decyzję, ale jej nie zaakceptowałem.  

Dwa tygodnie temu:  

- Czarny. Ja bez tego nie mogę żyć. - ... - Kiedyś dawno jeździłem na Suzzie i wiem, że pozycja na niej by mi odpowiadała. A gdybym kupił coś takiego? A gdyby mi na nim było dobrze? Tylko najpierw musiałbym się przejechać. Dałbyś mi się przejechać? - Usłyszałem w skrzeczącej słuchawce telefonu.

- Eee. Tak. - odpowiedziałem hamując emocje. Może to dziwne, ale jakby stwierdził, że wróci do jeżdżenia w chwili, gdy jako plecak będzie miał Pomnik Małego Powstańca, to bym pojechał do Wawy i go wykradł spod Barbakanu. 

W ten sposób doszliśmy do miejsca z początku dzisiejszego wpisu.

Niedźwiedź dostał na weekend Widowmakera na którym zrobił 200 km i między innymi pod jego wpływem obok mojego sprzęta w Stowarzyszeniu Motocyklowym Wujka Rysia stanęło takie oto coś:  DSCN0117jpg  
Dziękówka z mojej strony dla Sławka, który pomógł przytargać sprzęta do Łodzi.  

Do zobaczenia na drodze. LEWA W GÓRĘ :)