Garbaty szpej wyprawowy.

Garbaty szpej wyprawowy.

Czasami zdarza się, że ktoś pyta o przygotowanie naszego auta do jazdy. 
Gdy zaczynam na to odpowiadać okazuje się, że od której strony bym o niego nie podszedł, to tam mogę zacząć opowieść o przeróbkach. 
Dlaczego? 
Dlatego, że jest w nim przerobione praktycznie wszystko, a lista dalszych planów jest równie długa. 
Postanowiłem zatem zebrać to co do tej pory zostało wykonane w jednym miejscu.
O planach nie będę pisał, gdyż powoduje to na ogół, że się nie spełniają.
Zatem zaczynamy. 

Naszym pierwszym autem terenowym była Vitara Cabrio. 
Dlaczego? - dlatego, że była w naszym zasięgu finansowym i była marzeniem Ani od czasów wczesnej młodości. 

Były zatem jazdy ze zdjętym dachem oraz dostosowanie auta do naszych potrzeb (które finansowo przekroczyło i to sporo, koszt zakupu samochodu).
Po paru wyjazdach w kraju oraz wizytach w Chorwacji, Słowenii, Rumunii, Węgrzech, Słowacji oraz Czechach dotarło do nas to co nieuniknione - jest za mała aby sprostać naszym potrzebom.
Ale w naszych sercach zawsze będzie miała miejsce, gdyż to dzięki niej udało nam się określić czego wymagamy od auta i dlaczego będzie ono rodzajem kampera 4x4 a nie zmotą do topienia po dach. 

Gdy, na podstawie doświadczeń z Vitary i wyjazdów nią zrobiliśmy listę wymagań odnośnie kolejnego auta, oraz podsumowaliśmy budżet na naszym podwórku pojawił się Garbaty Jednorożec - czyli Nissan Terrano 2 2.7 TDi z 2003 roku. 

Wpis 2jpg

Auto w chwili zakupu miało stalowe zderzaki, wyciągarkę, snorkel, oraz stalowe progi mocowane do ramy. 
Do tego było delikatnie podniesione i to zasadniczo tyle. 
Zakup od znajomego (pozdro Irek :) ) okazał się naprawdę dobrym pomysłem. 
Auto było w dobrym stanie więc od początku mogliśmy się skupić na jego personalizacji pod nasze potrzeby a nie zaczynać od mozolnej i zabierającej radość z posiadania odbudowy. 

Ponieważ auto zostało wybrane między innymi ze względu na długość, która umożliwiała zrobienia z tyłu spania bez konieczności kładzenia przednich foteli (kiedyś spędziliśmy noc w Vitarze śpiąc w niej w trzy osoby) na pierwszy ogień poszła zabudowa bagażnika. 

Zabudowę stworzyliśmy w domu na drugim piętrze bloku. 
W dużym pokoju. 

Wpis3jpg

Więc się da. 
Pozdrawiamy zatem naszych nader wyrozumiałych sąsiadów, których od wielu lat przyzwyczajamy do niestandardowego wykorzystania naszego lokum (były już w nim silniki samochodowe, motocykle, obróbka części karoseryjnych itp) 

Wpis4jpg

Całość po przymiarkach odbywających się pod blokiem trafiła do auta. 


Wpis5jpg

Ponieważ chcieliśmy utrzymać możliwość jeżdżenia w piątkę część do spania musiała być składana:

Wpis6jpg

Po rozłożeniu wygląda tak:


Wpis7jpg

Z materacem z Decathlona daje nam to pełnowymiarowe łóżko dla dwóch, lub awaryjnie dla trzech osób, które można wykorzystywać nawet podczas jazdy, lub w przypadku podróży we dwójkę nie składać.

Wpis8jpg

Niewątpliwą wadą zabudowy jest fakt, że wożenie dużych zakupów w aucie już bywa problemem, zaletą to, że zawsze jest ona wypełniona szpejem wyprawowym dzięki czemu decyzję o wyjeździe można podjąć w każdej chwili.

Kolejnym, małym, ale jakże przydatnym elementem, był przeniesiony z Vitary stolik na tylną klapę. 


Wpis9jpg

Ten kto biwakował z dala od jakiejkolwiek cywilizacji wie, że robienie obiadu w kucki jest fajne, ale nie przez dwa tygodnie. 

Aby zapewnić sobie dostęp do słodkiej wody przenieśliśmy do Garbatego kolejny patent sprawdzony już w Vitarze - kanister wraz z kranikiem. 


DSCN1752JPG

Po co kranik? - dzięki niemu nie trzeba wyjmować za każdym razem kanistra, a kranik są w stanie obsłużyć nawet dzieci. 
20 litrów wody - wydaje się dużo. 
Gdy utknęliśmy na plaży w Albanii z powodu awarii jednego z aut z ekipy okazało się, że dla 10 osób to minimalny zapas i wodę należy bardzo mocno oszczędzać. 

Kolejnym patentem sprawdzonym w Vitarze i przeniesionym do Terrano była siatka na maskę. 


Wyprawa9jpg

Jej zastosowanie jest proste ale nader skuteczne - na wyprawach to znakomita suszarka do wszystkiego. Od namiotów do butów i strojów kąpielowych (trekingowe buty ze stanu kąpieli w rzece do całkowitej suchości jest w stanie wysuszyć w przeciągu jednego dnia jazdy i to w pochmurny i zimny dzień) Drugie zastosowanie to organizer dla pilota, gdy ten idzie przed autem sprawdzając drogę, tak aby nie musiał się za każdym razem wracać do auta po taśmy, liny czy szekle.

Wprawne oko zauważy, że kanister na wodę zawisł w miejscu koła zapasowego. 
Co zatem z nim? 
Nieodzownym elementem każdej wyprawówki jest bagażnik dachowy. 
Dzięki chwilowemu zaćmieniu umysłu, które przeżywał Lemmy, gdy się zgodził nam coś takiego wyspawać powstała poniższa konstrukcja. 

Wpis10jpg

Biedny Lemmy musiał się zderzyć z naszymi ściśle określonymi wymaganiami odnośnie wielkości i wysokości mocowania bagażnika, przez co podczas spawania mamrotał coś pod nosem o "cholernym lotnisku pod którym się nie podpisze" 
Jak widać po czterech latach, "cholerne lotnisko" nie dość, że nadal spisuje się na medal, to jeszcze stanowi rozwojowy projekt, na którym mają być mocowane kolejne elementy ekwipunku. 

Ponieważ Terrano ma dach bez rynienek a na dodatek Garbaty nie miał także relingów, zaczęliśmy od porządnego założenia oryginalnych relingów i dołożenia dwóch stóp bagażnika nad przednią szybą. 
Na bagażniku pojawiły się anteny od CB i radia, oraz zestaw oświetleniowy. Aby nie rzeźbić w gównie w postaci puszczania kabli otworami drzwiowymi przewody zostały wyprowadzone na zewnątrz przy pomocy hermetycznej puszki przyłączeniowej używanej na łodziach. 

Na dachu założyliśmy także trzy zestawy uchwytów do kufrów. 
Dzięki nim aluminiowe kufry zdejmuje i zakłada się w parenaście sekund i mozna je zabrać ze sobą. Każdy z kufrów ma swoje przeznaczenie (przedni jest na ściany od zadaszenia, dwa tylne na szpej turystyczny. Dodatkowo na dachu jest mocowanie na trapy, oraz szpadel.

DSCN1776JPG

Przy okazji na podsufitce, którą zdjęliśmy pojawiły się organizery:

Wpis11jpg

Z takim ekwipunkiem Garbaty Jednorożec zaczął nieco tyć, co spowodowało, że przy pełnym obciążeniu tył auta mocno siadał. 
Jak to pogodzić z codzienną jazdą na pusto i tylko z kierowcą? 
Odpowiedzią nie są sprężyny z Patrola, gdyż wtedy, podczas jazdy na pusto zawias nie pracuje. 
My poszliśmy w pneumatykę na tylnej osi. 

W miejscu oryginalnych odbojów wylądowały Miechy Rubena:

DSCN3610JPG
Centralka sterująca za siedzeniem kierowcy:

DSCN3615JPG
A mały kompresor, z którego pompujemy zawieszenie, lub, po zmianie węża możemy napompować koło w komorze silnika:

DSCN3621JPG

Dzięki takiemu zestawowi wspomagającemu tylne zawieszenie jest komfort gdy tego potrzeba i nośność, gdy jedziemy załadowani. 

Aha - przy dobrze dobranych Miechach Rubena (wysokość) wykrzyż się nie pogarsza, zatem właściwości terenowe zostają zachowane. 

Pod maską zagościł także drugi akumulator, do którego podłączone są wszystkie dodatkowe światła, oraz odbiorniki energii, wraz z gniazdkami do ładowarek i USB. 


Wpis 13jpg

Jest on odłączany od instalacji widocznym na zdjęciu heblem, dzięki czemu może pracować na postojach bez niebezpieczeństwa, że rano nie ruszymy, ale zastosowanie hebla powoduje, że mamy możliwość przekazania z niego dużego prądu na główny akumulator w chwili gdy jest on potrzebny na przykład do rozruchu. 

Każdy z akumulatorów na oddzielne monitorowanie napięcia. Dzięki czemu, gdy są rozdzielone wiadomo w jakim stopniu są naładowane. 


Wpis14jpg
(obok Voltomierza widoczna kontrolka rzeczywistego podania prądu na świece żarowe. Przydatna rzecz przy systemie dogrzewającym, który lubi zaszwankować)

Całości elektryki dodatkowej, która na ten moment istnieje w aucie dopełniają dodatkowe gniazda ładowania, gniazda USB oraz dodatkowe oświetlenie wewnętrzne i zewnętrzne ze sterowaniem przy lusterku:

DSCN3587JPG

W tym miejscu po raz pierwszy trafiłem na moment gdy nie zrozumiałem Nissana.
Do przemyślanego i dobrze zaprojektowanego auta dał on alternator 70 Amper. 
Toć to jest dobre do Matiza czy innego miejskiego auta, a nie do SUVa czy Terenówki. 

Dlatego pod maską wylądował 120 Amperowy alternator z Passata. 
Dlaczego? dlatego, że po otwarciu Allegro jest ich 17 stron i kosztują od 50 zł za sztukę. 

Wpis 12jpg
Do tego dołożyliśmy napęd z dwóch pasków klinowych.
Całość została wykonana pod blokiem, więc nie jest to jakaś strasznie trudna operacja. 

Wracając do wnętrza chcieliśmy zadbać o komfort, przez co zostało ono wyłożone matami izolującymi temperaturę oraz hałas, dodatkowo we wszystkich oknach oprócz przedniej szyby, pojawiły się firanki z atermicznego materiału. 
Oprócz izolacji zapewniają odrobinę intymności gdy się trzeba przekimać na stacji benzynowej lub pod hipermarketem. 

DSCN2217JPG

Najbardziej widocznym elementem wyposażenia (zwłaszcza gdy jest rozłożone) pozostaje zadaszenie:


DSC_0394JPG

Zadaszenie kupiliśmy u Snejka z Partmax4x4 w 2017 roku, więc jeździ już parę lat z nami. Jest to wersja na lewą stronę auta (od kierowcy po europejsku) czteroczęściowa, rozwijana do tyłu auta. Cztery wspierające nogi i sześć ścian bocznych.

Pierwsze co zrobiliśmy, to ściany od strony auta zmodyfikowaliśmy, tak aby dało się otwierać drzwi oraz tylną klapę i aby była możliwość zasłonięcia powierzchni pod autem oraz nad nim.
Całość - czyli 11,5 metra kwadratowego podzieliliśmy na dwie części - z boku auta na sypialnię, gdzie mieszczą się cztery kanadyjki i tylnią, gdzie po otwarciu klapy znajduje się kuchnia.
Aby można było wozić całość zamontowaliśmy je z lewej strony auta pod bagażnikiem, a z prawej założyliśmy zasobniki na maszty (te poziome się nie składają, więc mają 2,6 metra długości)
Całość od momentu zakupu sprawiała pozytywne wrażenie pod kątem jakości i takie wrażenie utrzymuje do dzisiaj.

Jeżeli chodzi o zastosowanie - nawet sceptycy docenili zalety tego rozwiązania - po prostu obroniło się samo.

DSC_0129JPG
Zadaszenie robi za kuchnię i jadalnię.
Trudno ogarnąć miejsce do funkcjonowania dla dziesięciu osób gdy najbliższe drzewo jest dwa kilometry stąd i ma 50 cm wysokości.

DSCN4161JPG
Zadaszenie w wersji letniej - cień i ochrona przed deszczem.

DSCN5718JPG
W środku widoczne nasze przeróbki ścian od strony auta, oraz uszyty przez Anię organizer z kieszonkami. 
Do oświetlenia wewnątrz i na zewnątrz używamy lampek choinkowych :)
Są tanie i dają delikatne, rozproszone światło, które w zupełności wystarcza aby funkcjonować. 

Tak jak pisałem, od której strony auta bym nie podszedł, tam widzę jakąś przeróbkę, której dokonaliśmy, z drugiej strony mamy jeszcze większe plany, które będziemy stopniowo realizowali. 
Nasza zasada jest taka, że po każdym wyjeździe analizujemy czego nam brakowało i co należy dołożyć i w ten sposób modyfikujemy dalej nasze auto. 
O planach nie będę pisał, bo to przynosi pecha. 

Cóż - Kolejny Dzień Mija...