Dłuższy powrót do domu.
Co zrobić jednak aby "chujowy dzień w pracy" nie przekształcił się w "Chujowy Dzień"
Czyli aby chujowatość dnia w pracy nie przeniosła się w linii prostej na pozostałą część dnia?
Dla mnie sprawa była prosta - zamiast odreagowywać lawirując pomiędzy wiozącymi chujowatość dnia w pracy do domu poprzez chujowaty korek kierowcami aut, lub odkręcać na osiedlowych uliczkach pojechałem do pobliskiego Parku Wzniesień Łódzkich.
Kierując się starą zasadą, że mapy są dla mięczaków i korzystając jedynie z własnego instynktu trafiłem na różne odcinki:
Skąpany las w słońcu zawsze mnie wyciszał i wprowadzał w dobry nastrój.
Był także bruk (tu już mi się wydawało, że wiem gdzie jestem)
Aż w końcu dotarłem do niewielkiego zbiornika wodnego.
Cicho i spokojnie tuż obok wielkiej aglomeracji, która nigdy nie zasypia.
Chwilę później jadąc przez ciepły wieczór delikatnie zapowiadający nadejście jesieni stwierdzam, że mam ochotę się czegoś napić. Nie mam ochoty na piwo, ani na wódeczkę.
Ale wiem, że zostało mi jeszcze trochę dobrej whiskey, którą dostałem od Niedźwiedzia.
Jej smak zapamiętany dobrze współgra mi z zapachem suchego liściastego lasu, przez który jadę. Hmm.
To był bardzo dobry dzień.