Bałkany 2022

Bałkany 2022

- Hachniecie przygodą. - powiedział Kuba oddychając przez usta, gdy wtaszczył ostatnią torbę z rzeczami, którą wyjęliśmy z Garbatego Jednorożca, do dużego pokoju.
- Znaczy, że śmierdzimy? - zapytała Ania.
- Nchee - Odpowiedział Kuba otwierając na oścież balkon i wrzucając do pralki pierwszy wkład.

Oddychanie przez usta i mówienie to nie jest prosta sprawa.

- Powinniście iść pod prysznic - dodaje.

Krótkie podsumowanie naszej wyprawy, którą właśnie skończyliśmy.

Wierzysz w anioły?  Bo ja nie wieżę.

Nasz ma na imię Grzegorz i posturę starego sękatego drzewa, którego nie jest w stanie złamać żadna burza ani siekiera.

- Powinieneś wypocząć - powiedział do mnie, powtarzając jak mantrę, to co mówiła od dawna Ania.

Staliśmy w gorący letni dzień na parkingu Castoramy, a obok ni stąd i zowąd wyrósł Grzegorz.

- Aha- odpowiedziałem, mając z tyłu głowy milion spraw, które beze mnie się nie mają prawa udać.

- Jakbyś potrzebował, to pożyczę ci kampera i pojedziesz do Grecji.
- Aha- pomyślałem, i zamyśliłem się nad dachem świata, który muszę utrzymywać jak Atlas.

A Grzegorz zniknął.

Dwa dni później Ania zapytała:
- Garbaty jest gotowy?

Jak ma nie być gotowy? W końcu to stary, zajeżdżony paździerz z krzywą ramą, zardzewiałą karoserią i mnóstwem zaniedbań serwisowych, które systematycznie utwierdzam.

- Aha- odpowiedziałem.

- Zatem zabierz mnie stąd. - odpowiedziała wstając znad sterty map i papierów. - Jest tylko jeden problem. Nie mamy tyle czasu, żeby nim dojechać do Grecji. Jedziemy na południe, ale jeszcze nie wiem gdzie.

Po około 300 km jazdy przez dobrze znaną Słowację stwierdziliśmy, że już wystarczy.

Hotel z widokiem na góry zaczął nasz urlop. Kolejnego dnia i następne 300 km wylądowaliśmy w Mariborze.  Miasto gór, rzeki i studentów.

1jpg

Tam po raz pierwszy zaczynam myśleć, że to się może udać. Że uciekniemy...

Kolejny przystanek, to Chorwackie wybrzeże.  Spanie na dziko jest tam możliwe, ale bardzo kosztowne, o czym przekonali się stojący obok estończycy.

Lokujemy się zatem na campingu.

2jpg
Lokalny, mały camping na którym zaczynam się gotować w sobie, bo przecież gdzieś mnie potrzebują.

Ania , ze stoickim spokojem powtarza, żebym popływał na sup-ie i poobserwował kraby.

19jpgI tak cztery dni.

Pływamy, spacerujemy i naszym głównym tematem jest to co zjeść na kolację. Obydwoje zaczynamy zwalniać.

Po paru dniach chodzenia w brązowych sandałach i czarnych podkolanówkach (jak rasowy camperowiec) Ania ogłasza odwrót. Choć bez początkowego planu, uderzamy na wschodnią Chorwację. Z niej wyjeżdżamy do Bośni i Hercegowiny.

Tutaj pierwszy raz zapinamy napędy.

Droga do Martin Brod jest tylko częściowo utwardzona i wymaga nieco więcej uwagi.

8jpg
Po drodze docieramy do jednych z najpiękniejszych wodospadów w Bośni i Hercegowinie.

11jpg


9jpg

Po drodze stwierdzam, że zawleczki w moście po którym jedziemy są mniej solidne niż moje w Garbatym Jednorożcu, którym utrzymuje go do kupy.

21jpg

Rewiduję zatem mój pogląd odnośnie trwałości Garbatego.
Ten nocleg mamy w parku narodowym rzeki Una.

18jpg

Gdzie zastaje nas górska burza.

12jpg

-Pamiętaj, że jak kot wybierze ciebie, to jest powód do radości- powiedziała Ania parę dni wcześniej.
Jak to mówią, uważaj o czym marzysz, bo to się może spełnić.

22jpg

Przyszedł do nas i nas wybrał. Tak po prostu. Chwilę, przed zrobieniem powyższego zdjęcia, Ania stwierdziła "jeszcze się może, kurwa uwal na krzesełku i idź spać".

Wyjazd rano powodował, że lista lista sprawdzająca Garbatego Jednorożca wzbogaciła się o jedną pozycję.  Obok sprawdzania poziomu oleju i innych płynów, stanu opon i łożysk, doszła pozycja "usuń kota".

25jpg

Następny dzień to ścisła współpraca 125 koni mechanicznych (i jednego barana). Ledwo wchodzimy na lokalne wzgórze (1991 m.n.p.m) .

13jpg

Dalej Ania nawiguje szutrami, pomiędzy opuszczonymi wioskami.

27jpg
Napisy o zagrożeniu minami, mocno nas zniechęcają do zejścia ze szlaku.

15jpg
Przez cały dzień nie spotykamy nikogo (żywego).

"Traumatyczne przeżycia pozostawiają po sobie ślady. Nie tylko w psychice żyjących, ale także w otaczającej ich materii martwej. Niczym niewidoczny odcisk palca zła. Odcisk, który tworzy coś co ezoterycy nazywają aurą, a realiści, atmosferą, i który w zależności od wrażliwości danej osoby wywołuje niepokój, gęsią skórkę, lub wzbudza strach..."

(cyt. Sebastian Fitzek "Łamacz Dusz")

Wybierz co chcesz.  Ja zapiąłem napędy i z chrzęstem reduktora pojechałem dalej. Pod koniec dnia docieramy do miejscowości Jajce, w której zostajemy na nocleg.

Następne dni to powrót do domu. Przez wschodnią Chorwację i Węgry. Na Węgrzech zatrzymujemy się w Gyor.

Miasto w którym poprzednim razem napawałem bieżnię do szczotek alternatora w Vitarze (zwanej Mychą). Tym razem bez usterek.

Kolejnego dnia wracamy do domu.

Gdy parkuję pod blokiem, Kuba wyciąga nasze bagaże z auta.

- Hachniecie przygodą - mówi...

Gdy Garbaty Jednorożec staje na miejscu postoju, kładę się na jego kierownicy i dziękuję, za to, że nas dowiózł.

Rozmawiam z samochodem i za dwa dni skończę czterdzieścicztery lata. Cóż...

Kolejny Dzień Mija...