Ślub :)

Ślub :)

Niedługo zbliża się pierwsza rocznica naszego ślubu.
Co za tym idzie postanowiłem napisać parę słów o samym wydarzeniu, oraz o tym w jaki sposób do niego doszło.  
Chciałbym zacząć od poczatku, ale trudno określić kiedy to tak naprawdę było.
Ania pojawiła się w moim życiu bardzo dawno i nasza znajomośc ewoluowała począwszy od luźnych rozmów na zlotach FKP,
poprzez wspólne upalania na YTParty, ASJ-tach oraz innych imprezch na które jeździliśmy jako jedni z wielu członków Race&Raylle Team.
Zasadniczo podobny sposób myślenia, poczucie humoru, oraz zainteresowania wpłynęły na to, że zaczęliśmy być przyjaciółmi.
To był dla mnie szalony okres w którym historię moich ewentulanych związków można określić mianem maszynowego trafiania kulą w płot (ilość kul i płotów naprawdę zacna). 
Ania była zawsze gdzieś w pobliżu (może to dziwnie zabrzmi, ale zna większość moich ex)
i oprócz dobrego ubawu jaki jej dostarczałem moimi związkami dawała mi bardzo dużo wsparcia i otuchy w jednej z najważniejszych walk jakie wtedy toczyłem.
To Ania pomagała mi zrozumieć mechanizm i sposób działania Mamy Kubusia (mojego Synka) to ona tłumaczyła mi wszystko i pokazywała w innym świetle.
To Ania zamieniała złość i żal, które we mnie kwitły w próbę zrozumienia i wytrwałość w budowaniu więzi z małym szkrabem, którego straciłem zanim zdążyłem na dobre poznać.
Była zawsze gdzieś w pobliżu cicha i spokojna, ze swoim delikatnym uśmiechem.  
Trochę później, w czasach gdy noce były udręką, a słabe słowa
"...zaśnij proszę..."
wypowiadane przez kogoś w pustym pokoju, mroziły krew gdyż były moimi wypowiadanymi na głos myślami,
Ania zaistniała w moim zyciu także jako Kobieta.
Na jej kolanach kładłem głowę i przychodził spokojny i upragniony sen.  
Ze względu na przejścia, które mieliśmy za sobą nie drążyliśmy tematu.
Nie bylismy w związku.
Byliśmy dwójką singli.
Przyjaciół, którzy od czasu do czasu chodzili ze soba do łóżka.
Ludzi, którym było dobrze tak jak jest, nie starającymi się o nikogo i o nic.
Po prostu byliśmy.  

Pierwsza data, którą możemy zapisać jako stałą w naszym wspólnym kalendarzu, to 13.stycznia. 2013 roku.
Wtedy zamieszkaliśmy razem.
Ot tak.
Po porstu, stwierdziliśmy, że każde z nas na tyle mocno potrzebuje tego banalnego codziennego kontaktu, że zrobiliśmy to.  
Wbrew prognozom i proroctwom to tylko umocniło naszą dziwną, wspólną drogę dwóch singli.
Ania zaczęła mi dawać codzienny zastrzyk energii do działania i rozwoju.
Dała mi siłę do rozwiązania problemów, z którymi wcześniej nawet nie myśałem się zmierzyć.  
Patrząc na to z perspektywy czasu - uratowała mnie.  

Jakiś czas później, pomimo znanego stanowiska Ani co do ewentualnych kolejnych ślubów (Stanowcze NIE!)
Stwierdziłem, że się oświadczę.
Człowiek przez tyle lat prosił kobiety o różne części ciała, więc w końcu wypadałoby poprosić o rękę.
A tak naprawdę, to stwierdziłem, że każdego dnia cieszę się, że Ania jest ze mną, więc dlaczego nie cieszyć się, że jest moją Żoną?  
Oświadczyny (które do ostatniego momentu nie wiedziałem czy zostaną przyjęte) zaplanowałem na weekendowy, offroadowy wyjazd motocyklowy.
Niestety dojeżdżając na miejsce Ania niefortunnie upada na swoim Transalpie - skutek, lewa noga sina i pęknięte dwa żebra.
Dalej jest jak zwykle.
Ja ubrany tylko w spodnie motocyklowe i bandamkę (było 35 stopni po całym dniu jazdy) się potykam,
Trzymany przez Martynę szampan w temperaturze otoczenia eksploduje z głośnym "Ku.....mać" i próbą powstrzymania fontanny.
Blaza macha ręką ze zniechęceniem i textem :" może nie przyjmie, są jeszcze szanse"
A Tadeusz z głupim uśmiechem kręci z tego wszystkiego film.    

P1230487jpg

O dziwo, Ania przyjęła pierścionek oraz moje zaręczyny.    

P1230492jpg

Ponieważ zaręczyny były dla mnie (a później już dla nas) jednym z kroków do celu, po niecałym roku zaplanowaliśmy ślub.
Ślub także w naszym stylu, na którym mamy się dobrze bawić, pośród ludzi, którymi lubimy się otaczać.  
Ceremonia w Pałacu Ślubów ze specyficznymi strojami i oprawą:    

11828694_10201028223305633_2407629491834188862_njpg

Świadkowie oraz goście w strojach dowolnych:

11822350_10201028224465662_4456991132582263748_njpg

A cała ceremonia, po naszemu:    

11214154_10201028223225631_7922533573935008498_njpg  

11846674_10201028224145654_1170309372336585248_njpg

11855638_10201028225785695_143529893213241398_njpg
Co ciekawe, Pani Urzędnik, która udzielała nam ślubu zmodyfikowała znacznie treść przemówienia i poza standardową formułką mówiła także o wspólnych pasjach i rozbudzaniu ich w sobie nawzajem.

11846759_10201028231385835_2926568573018331492_njpg

Po wszystkim cała pozytywna gromada udała się na grillowo-działkowe wesele, na którym ostatnie śpiewy ucichły dopiero nad ranem:)  
Czemu o tym piszę?
Minąl prawie rok, a ja codziennie utwierdzam się w przekonaniu, że to dobrze, że Ania została moją Żoną.  

11050646_10201028230145804_5578743940373342681_n1jpg

Tak jak na tym zdjęciu.
Jesteśmy tacy sami ale całkowicie inni.
Pozostaliśmy dwójką singli, którzy teraz kroczą razem przez życie i nawzjem nakręcają się do działania i wspierają w trudnych chwilach.